Start

2 kwietnia wybraliśmy się całym teamem na żwirownię, na której zakończyliśmy sezon. Postanowiliśmy zostać do niedzieli, bo pogoda jak na tę porę roku była iście wyśmienita. Łowisko nęciłem z Tomkiem 3 dni wcześniej. W zasadzie po rozłożeniu sprzętu wszyscy siedzieli i grzali blade twarze w słońcu popijając piwo. Wieczorkiem zjedliśmy po talerzu grochówki i rozpaliliśmy ognisko. Tomek poszedł spać pierwszy, my siedzieliśmy do około dwunastej czy pierwszej . Wstałem rano i dowiedziałem się, że Tomek o piątej wyciągnął karpia ważącego 6.5kg. Chyba przeczuwał poranne branie idąc spać wcześniej. Do końca dnia nic zupełnie się nie działo, ale za to pogoda była świetna. Jak na pierwszą zasiadkę przy temperaturze wody 10 stopni C myślę, że było całkiem nieźle, no może za wyjątkiem dziadków, którzy uparcie chcieli łowić w naszym nęconym miejscu. Chyba ze względu na oczkującą ciągle drobnice . Na (ich) szczęście obeszło się bez większych ekscesów. Sezon uważam za oficjalnie otwarty!