13 września wspólnie z Grzegorzem
wybraliśmy się na weekendową zasiadkę. Łowiliśmy na wodzie, którą
obławiałem wspólnie z Pawłem na sierpniowej dłuższej zasiadce.
Nie złowiłem tutaj jeszcze nigdy karpia, ale za to ta woda
obdarowywała mnie pięknymi amurami. Zastanawiałem się, gdzie
szukuać ciprinusów na tym zbiorniku, a wiem dobrze, że tu pływają.
Znajomi widzieli wygrzewające się tam karpie, a także parę sztuk
zagościło na matach karpiarzy - w tym największy 16 kg, którego
sam widziałem. Na chwilę obecną jest to prawdopodobnie największy
karp złowiony na tej wodzie.
Zbiornik ten jest najstarszy w
kompleksie wód, które obławiamy. W opinii mojej i moich znajomych
również najtrudniejszy. Łowiąc na tej wodzie można się nauczyć
pokory i cierpliwości. Ma bardzo dużą powierzchnię i jest głęboki
- do 9m - ponieważ praktycznie cały został przekopany przez barkę
do pobierania żwiru. Ciężko tutaj znaleźć jakąkolwiek górkę
podwodną, ale za to ma bardzo ciekawą linię brzegową. Zbiornik
ten jest mocno zarośnięty w ciepłych porach roku.
Postanowiłem, że połowimy w małej
zatoczce w trudno dostępnym miejscu. Najlepiej dostać się tam
pontonem. Ma to swoje plusy - presja wędkarska jest tam zerowa, a
ryby maja tam spokój i poczucie bezpieczeństwa – to bardzo
dobrze rokowało na ciprinusy. Znałem to miejsce, ale nigdy tam
jeszcze nie próbowałem łowić. Miejsce bardzo fajne na wiosnę,
ale równie dobre w innych porach roku ze względu na głębokość,
która waha się tu od 1-5 m oraz obecność bogatej roślinności, w
tym lubianego przez karpie grążela.
Miejsce podnęciłem wcześniej kilka
razy kulkami i pelletem o różnych średnicach. Nie stosowałem
żadnych ziaren. Wydaje mi się, że taka zanęta jest odpowiednia,
gdy woda zaczyna się ochładzać. Przy sądowaniu bardzo pomocna
okazała się kamera podwodna, na której zobaczyłem dokąd sięgają
podwodne dywany roślin, których echosonda mi nie pokazała i
własnię tam podnęciłem i ulokowałem zestawy. Około 1wszej w
nocy mam pierwszy piękny karpiowy odjazd na lewej wędce. Zacinam i
czuje go - jest na kiju. To musi być ciprinus - mój pierwszy
ciprinus z tej wody! Jestem bardzo podekscytowany. Ponton mamy
zacumowany przy brzegu. Postanowiłem , że podbiorę rybę z
zacumowanego pontonu. Po chwili, w świetle czołówki go widzę –
potwierdzają się moje przypuszczenia - to karp. Podbieram go i
wyciągam na matę. Oceniamy go na jakieś 11, może 12 kg.
Postanawiamy przechować go do rana w worku karpiowym, aby zrobić
fotki. Jestem bardzo zadowolony, że po tylu latach jest pierwszy
ciprinus. Nie ma znaczenia jakiej wielkości i wagi, ale jest! I to
się dla mnie liczy! Zestawy do wody, a my kładziemy się spać. Nad
ranem mam kolejne branie, ale bardzo delikatne. Zacinam i wyciągam
leszczyka. Nareszcie poranek i możemy w spokoju zwarzyc i sfocić
kaperka. Waga pokazuje 9 kilo. Krótka sesja i rybka wraca do wody. W
sobotnie popołudnie zaczynają się u mnie kolejne brania. Niestety
leszczowe i do niedzieli wyciągam około 7sztuk. Masakra! Wyjadają
karpiowe żarełko, a ciprinusów ani śladu. Takim oto wynikiem
kończymy łowienie. Jestem zdowolony i szczęśliwy że taktyka się
sprawdziła i w końcu doczekałem się mojego pierwszego karpia z
tej trudnej wody. Fotki tu
Tomek