Piątkowym późnym popołudniem udało
nam się z Pawłem wcześniej urwać z pracy, aby ruszyć na ryby. Towarzyszyła nam
również moja narzeczona. Po dotarciu nad wodę rozkładaliśmy się w pośpiechu,
aby zdążyć przed zapadającym zmrokiem
. Około 22 zestawy były już w wodzie, a my
w końcu mogliśmy się wyluzować po ciężkim tygodniu. Noc minęła nam bez
dotknięcia. Dopiero około 7 rano na lewym kiju mam odjazd – zacinam, lecz po
bardzo krótkim kontakcie z rybą, czuje luz i wyciągam zestaw z wody.
Postanawiam zrobić nowy zestaw. Gdy zabrałem się do pracy, na prawej wędce
następuje kolejna piękna jazda. Zacinam i wraz z Pawłem wypływamy po zdobycz
.Niestety ryba parkuje w gęstych lasach moczarki i również się spina. Myślimy –
weszły - brania są! Jest dobrze, lecz co
to za ryby amury czy karpie? Po chwili
przewożę oba zestawy i donęcam punktowo. Zaczyna się klarować piękna słoneczna
pogoda. Około 9 tej odzywa się sygnalizator. Reaguje natychmiast i docinam
rybę. Cały czas ryba odjeżdża ,a my pakujemy się w ponton i płyniemy po
przeciwnika. Ryba parkuje w gęstej moczarce i cały czas muruje. Zastanawiamy
się, co to może być? Może amur albo karp? Oboje jesteśmy pewni, że jest to coś
bardzo dużego. Przeciwnik walczy niesamowicie, ale minuta po minucie odzyskuję
kolejne metry żyłki wraz z moczarką. Po około 20 minutach holu udaje się
wypompować rybę do powierzchni i wtedy zobaczyliśmy z czym mamy do czynienia -
to bardzo duże karpisko! W końcu! Mamy
go już w podbieraku! Jest naprawdę duży. Coś czuje, że chyba będzie życiówka .
Jestem szczęśliwy, że udało się wyjąć karpia z tych podwodnych lasów. Kładziemy
karpia na macie jest piękny i ogromny. Nie możemy się nim nacieszyć. Paweł mówi,
że będzie miał z 20kilo. Ja natomiast oceniam go na 17 może 18 kg. Wreszcie
ważenie. Po odjęciu worka zostaje nam 19 kilo. Do magicznej dwójki z przodu
niewiele brakło, ale jest nowy rekord życiowy i ogromna radość. Po sesji
uwalniam ciprinusa. Po południu dojeżdża do nas Dominik wraz z dziewczyną. Umieszcza
zestawy na wcześniej przygotowanym miejscu. Do niedzielnego popołudnia nasze
sygnalizatory niestety milczą, natomiast kolega w niedzielny poranek łowi dwa
ładne karpie 10 kg i 9.5 kg. Widać, że wcześniejsze sypanie się opłaciło! Około
15 stej w piękne słoneczne popołudnie kończymy zasiadkę. Kolejny wyjazd nad
wodę PZW uznaję za udany. Szczęście sprzyjało. Zaliczyłem parę brań, a z wody udało się wyciągnąć piękną
życiówkę.Fotki tu
Pozdrawiam,
Tomek